ADV
Religia
Trending

Uroczystości w Porąbce Uszewskiej z okazji Światowego Dnia Chorego / 11 lutego 2024 r.

Wysłucha, zrozumie, pomoże, umocni, da nadzieję. Teresa Pabian z Porąbki Uszewskiej sąsiaduje z Niepokalaną w polskim Lourdes. I ceni sobie to bardzo.

– Przyjdziemy, za kilka dni, my – parafianie, ale również liczni pielgrzymi, do naszej ukochanej Mamy – Lekarki dusz i ciał, by w Światowym Dniu Chorego wyśpiewać Jej naszą miłość, wdzięczność i prosić o potrzebne łaski – mówi Teresa Pabian z Porąbki Uszewskiej.

Mieszka obok groty Matki Bożej z Lourdes niemal od 40 lat i choć nie zawsze dostrzegała wartość tego sąsiedztwa, od wielu lat ceni je sobie bardzo. Niemal codziennie dziękuje Mateńce – jak o Niej mówi – za to, że wybrała sobie to miejsce, za wszystkie wyproszone za Jej przyczyną łaski i dary, za to, że może Ją nazywać swoją najbliższą Sąsiadką, za swoją rodzinę i rodziców, którzy przekazali jej wiarę, swoją mamę, która codziennie pokazywała, gdzie szukać sił, za tatę, który nauczył, czym jest miłość do ojczyzny, choć wiele wycierpiał.

Tato Teresy Pabian – Teofil Hebda już jako 17-latek i ochotnik, „dodając” sobie lat, zgłosił się do wojska, by walczyć w obronie ojczyzny i wolności podczas I wojny światowej. Za swoją postawę w boju otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami i medale za wojnę o niepodległość państwa oraz za wojnę obronną 1920 roku. Po wojnie został w wojsku jako zawodowy żołnierz. Tak trafił na Wileńszczyznę, gdzie założył rodzinę. Miał żonę i cztery córki.

– Te szczęśliwe chwile przerwała II wojna światowa. Tato jako zawodowy żołnierz został wysłany na front do ochrony granicy z Węgrami. Trafił do niewoli, z której udało mu się uciec. Niestety w tym czasie jego żona i córki wraz z innymi Polakami z Kresów w bydlęcych wagonach zostają zesłane na Syberię. W ciągu jednego tygodnia umierają jego dwie małe córeczki, potem żona. Dwie ocalałe córki w wieku 9 i 7 lat z Armią Andersa wędrują po sierocińcach wojennych od Iranu po Anglię. Tato dowiedział się o śmierci żony i córek przez Czerwony Krzyż. O tragicznych losach jego i jego rodziny można przeczytać na stronie Urzędu Gminy Dębno dzięki dr. Piotrowi Marecikowi, który zafascynowany postacią taty poświecił wiele czasu na zebranie dokumentów i ich opublikowanie – mówi Teresa Pabian.

Kiedy jej tato ranny wrócił do rodzinnej wsi, także i tu walczył o wolność kraju. Pod pseudonimem „Błyskawica” zorganizował opór na terenie gminy Brzesko i rozpoczął podziemną walkę z okupantem, a po zakończeniu wojny z nowym wrogiem. Założył w swojej rodzinnej Porąbce nową rodzinę. Swoją żonę wciągnął do Armii Krajowej. Otrzymała pseudonim „Żak”.

– Na rowerze przemierzała trasy z Porąbki do Borzęcina, Brzeska, Wojnicza, Zakliczyna, by dostarczać meldunki, granaty, broń, ukryte w teczce pod produktami spożywczymi. Nieraz opowiadała, ile Zdrowasiek wyszeptała, prosząc o szczęśliwy powrót do domu – wspomina jej córka.

Teofil Hebda w 1945 roku został przez UB aresztowany i skazany na 15 lat więzienia. Nieludzko traktowany został z niego zwolniony na mocy amnestii z padaczką pourazową.

– Był wrakiem człowieka, pozbawionym wszelkich praw. Nie mógł znaleźć pracy. Ponadto częste rewizje, sprawdzanie w nocy, czy tato jest w domu, „umilały” mojej rodzinie życie. Pomimo tego, że był szykanowany, udzielał się społecznie. Jego zasługą jest założenie tu Spółdzielni Zdrowia, która dała zalążek Ośrodkowi Zdrowia. Brał też czynny udział w rozbudowie szkoły. Zmarł mając 60 lat, zostawiając mamę z czwórką dzieci. Mój najstarszy brat miał wtedy 19 lat, kolejny – 15, ja – 9, a najmłodszy – 7 lat. Mama pracowała jako sprzątaczka w pobliskiej szkole. Najgorsza była zima, bo wtedy musiała wstawać o 2.00 w nocy, żeby nanieść węgla w wiaderkach na drugie piętro i napalić w piecach, żeby dzieci miały ciepło. Wracała o 9.00 i na 14.00 wracała znowu do pracy. W czasie wakacji podejmowała dodatkowe zajęcia, żaby utrzymać rodzinę – wspomina pani Terenia.

– Skąd ta nasza Kochana Mama miała tyle siły i determinacji, by podołać tym wszystkim problemom i obowiązkom? To wiara i bezgraniczne zaufanie, zwłaszcza do Matki Bożej z Groty, którą codziennie odwiedzała i uwielbiała Różańcem, dawała jej siłę. Kiedy przeszła na wcześniejsza emeryturę, bo przeżycia, zmartwienia i ciężka praca nadszarpnęły jej zdrowie, wtedy radością i umocnieniem stała się dla niej codzienna Najświętsza Msza św. i Komunia św. Ciągle modliła się o to, by nie była dla mnie ciężarem, o szczęśliwą śmierć. Zawsze z niecierpliwością czekała na mój powrót z pracy z pobliskiego Ośrodka Zdrowia do domu. Miała już 83 lata, zdrowie nie najlepsze i pracę w polu, która była dla niej priorytetem. By się nią opiekować, przeszłam na emeryturę pomostową. Nacieszyłam się mamą trzy dni. Zmarła 4 listopada z Panem Jezusem w sercu w drodze na cmentarz. Po Mszy św. szła tam odwiedzić groby. Jej śmierć przewartościowała moje życie – przyznaje Teresa Pabian.

– Dziś wiem, co w życiu najważniejsze, czym dla człowieka jest codzienna Najświętsza Ofiara Mszy św., Różaniec i wiele jeszcze innych sposobów, by wypraszać potrzebne łaski dla rodziny, parafii, ojczyzny, kapłanów, bo bez nich próżny nasz wysiłek – uważa.

Z grupą innych pań z Porąbki w każdy czwartek przy grocie razem z czczoną tu Niepokalaną modlą się Różańcem za kapłanów, za swoje rodziny, za Polskę. Wiele osób przychodzi do Maryi na indywidualną modlitwę. Piszemy o tym w dodatku tarnowskim do najnowszego numeru Gościa Niedzielnego, który ukazał się na najbliższą niedzielę.

Ludzie odnajdują tu pokój, jednają się z Bogiem, rodzinami, doświadczają łask. Największym cudem jest to, że polskie Lourdes w Porąbce Uszewskiej w ogóle powstało.

To właśnie 11 lutego w Światowym Dniu Chorego w Porąbce Uszewskiej odbędzie się doroczna modlitwa w intencji chorych. Rozpocznie się czuwaniem w kościele od godz. 15, a następnie Eucharystią o 16.30. Zakończy się błogosławieństwem lurdzkim, procesją z lampionami do groty i nabożeństwem do Matki Bożej.

 

FOTO GOŚĆ

BEATA MALEC-SUWARA

 

PLAKAT

Podobne artykuły

Back to top button