ADV
Kultura

110-lecie Iwkowskiej Orkiestry Dętej

Jubileusz 110-lecia istnienia obchodziła 29 sierpnia 2021 r. Iwkowska Orkiestra Dęta. Jedna z najstarszych orkiestr dętych w Małopolsce.

Muzycy z tej okazji zgromadzili się na Mszy św., którą w ich intencji celebrował ks. Andrzej Romanowski, niegdysiejszy wikariusz tej parafii a dziś proboszcz w Powroźniku. Dziękczynną Eucharystię odprawiał także proboszcz miejsca ks. Józef Gurgul.

– Obecnie w orkiestrze gra około 30 muzyków. Jesteśmy orkiestrą amatorską, ale staramy się trzymać poziom. Na próbach spotykamy się zazwyczaj raz w tygodniu, we czwartki, ale kiedy szykują się nam występy to spotykamy się częściej – mówi Krystian Waligóra, kapelmistrz orkiestry. Orkiestra gra pod auspicjami Gminnego Ośrodka Kultury w Iwkowej.

Stanisław Repetowski jest dziś najdłużej stażem grającym muzykiem w tej orkiestrze. Zaczynał w niej występować 41 lat temu.

– Naszą orkiestrę założył ks. Wojciech Woźniczka. Był najpierw wikariuszem w Mszanie Dolnej i tam założył w 1902 roku orkiestrę. Potem przyszedł do nas na proboszcza i w 1911 roku założył nasz zespół.

Początki były bardzo ciężkie, nie było instrumentów, a gospodarze nie bardzo chcieli zmobilizować się do kupowania, bo dawno temu trzeba było krowę wygnać i sprzedać, żeby kupić 1 instrument. Ale jakoś bogatsi gospodarze pomogli i instrumenty udało się pozyskać, jak chociażby będącą dziś w naszym archiwum, magazynie tubę, na której grałem jeszcze 10 lat temu, którą kupiono, jako używaną w Wiedniu, jeszcze za cesarza Franciszka Józefa I – opowiada Stanisław Repetowski.

Żyjącą legendą zespołu jest Aleksander Zięć, który od roku już nie występuje, ale robił to przez prawie 75 lat, od 13 roku życia, do swojej 87. wiosny, którą osiągnął rok temu.

– On tyle lat grał w orkiestrze, ile wielu ludzi nie osiągnie lat życia – mówi Repetowski.

Fakt, że orkiestra działa od 110 lat to z jednej strony kwestia zamiłowania, samozaparcia tych, którzy w niej grają a z drugiej pozytywnej presji społecznej.

– Jest też ciśnienia w w społeczeństwie, rodzinach, żeby to nie upadło. Był kiepski czas, kiedy było nas mało. Na pogrzebie któregoś muzyka graliśmy w 12-13 osób. To mało, żeśmy się nie poddawali. Niektórzy przychodzili i mówili: „choćbyście mieli w 5 grać, to grajcie, żeby to nie padło”. I nie padło, a w ostatnich latach mamy duży napływ młodych ludzi, szczególnie związanych ze szkołami muzycznymi w okolicy – dodaje Stanisław Repetowski.

Galeria zdjęć / Tarnowski Gość Niedzielny <==

Grzegorz Brożek – Tarnowski Gość Niedzielny

Podobne artykuły

Back to top button