ADV
blank
Wiadomości

Dylematy położnych z brzeskiego oddziału ginekologiczno-położniczego. Śladem publikacji

Po naszej publikacji nt. szans na wznowienie pracy brzeskiego oddziału ginekologiczno-położniczego rozgorzała dyskusja na temat sytuacji oddziału oraz funkcjonowania szpitala w czasie pandemii z perspektywy części personelu medycznego.

Poniżej treść listu skierowanego do naszej redakcji przez proszącą o zachowanie anonimowości czytelniczkę.

Do odpowiedź na nasz materiał:

Oddział ginekologiczno-położniczy w SPZOZ Brzesko – kiedy wznowi działalność? <==

 

Szanowna Redakcjo,

Wiele informacji ostatnio publikowane jest na temat brzeskiego oddziału ginekologiczno-położniczego. W szczególności sprzeczne w swojej wypowiedzi stanowisko Dyrektora Szpitala. Pozwólcie, że przedstawię większą perspektywę, perspektywę położnej, jako osoba pośrednio zaangażowana. Uważam, iż nie tylko pacjentki, ale wszyscy lokalni obywatele mają prawo wiedzieć.

1. Zamknięcie oddziału.

Powszechnie wiadomo, iż oddział został zamknięty z powodu panującej pandemii i konieczności reorganizacji placówki. Położnym kierownictwo szpitala dało wybór, „ucieczka” na urlop wypoczynkowy, „ucieczka” na L4 bezpodstawnie wystawiane oraz pozostanie w gotowości do pracy i dyspozycji do oddelegowania na inne oddziały. Na palcach dłoni jednej ręki można policzyć położne, które w poczuciu zawodowego obowiązku zdecydowały się pracować. Kiedy cały świat oklaskiwał dzielnych medyków, narażających swoje życie, załoga położnych w większości pouciekała. Te które stawiły się do pracy zostały oddelegowane na oddziały przejściowe, gdzie były pierwszą linią dla pacjentów badanych na obecność koronawirusa.

2. Ostracyzm.

Pomyśleć można, jak wiele odwagi wymagało kontynuowanie pracy, kiedy reszta spędzała urlop w domach, z rodzinami, odizolowana na kwarantannie. To był i jest ogromny heroizm, poświęcenie i świadomość zawodowa. Niestety, lokalni przedstawiciele związków zawodowych pielęgniarek i położnych były innego zdania. Położne, które pozostały były straszone więzieniem, pozwami sądowymi, utratą prawa wykonywania zawodu, gdyż kierownictwo szpitala oddelegowało je na stanowiska przeznaczone dla pielęgniarek. Związki zawodowe, które są opłacane również przez te położne, skierowały skargę do ogólnopolskiego zarządu krajowego. Koleżanki z pracy robiły wszystko, by te które pozostały zastraszyć oraz nakłonić do dobrowolnego zaprzestania odbywania dyżurów. Kierownictwo szpitala pozostało bierne w wyniku tych wydarzeń.

3. Mijają tygodnie, narasta hejt.

Urlopy i L4 zazwyczaj dobiegają końca, tak było również w tym przypadku. Położne powracające do pracy, zostały rozlokowane np. na szpitalnych korytarzach. Sytuacja zaczyna się pogarszać, gdyż te, które ciągle wytrwale pracowały, stają się ofiarami mowy nienawiści. Dotychczasowe „koleżanki” próbują je zmusić, żeby poszły na urlopy i zwolniły im miejsca na oddziałach. Zaczyna się kolejna faza ostracyzmu, ale już wewnątrz obsady położnych. Nikt nie zdaje się doceniać wytrwale opiekujących się chorymi jednostek, narażonych na zakażenie, które przecież też mają dzieci, też mają bliskich, o których się martwią.

4. Brak informacji.

Kierownictwo szpitala nie udziela żadnych informacji położnym o czekających ich losie. Nie wiedzą, kiedy wrócą do pracy na oddział ginekologiczno-położniczego. Nikt z nimi do tej pory tak po ludzku, z empatią nie porozmawiał. Obawiają się utraty pracy, obawiają się niepewnej przyszłości. Są przerzucane z oddziału na oddział, jak nikomu niepotrzebny personel, sprzątają, ścielą łóżka, pomagają jak trzeba i gdzie trzeba.

Dlaczego tym dzielnym kobietom, nie należy się żadna rzetelna informacja? Dlaczego nikt nie chce im pomóc? Kierownictwo szpitala milczy, związki zawodowe milczą, starostwo milczy.

Podziwiam je wszystkie ogromnie, iż z pełną świadomością pracują i pomagają chorym, że się nie boją, kiedy cały świat obiegają straszne informacje. Nie zasługują na to co je teraz spotyka, nie zasługują na brak wsparcia.

Jakikolwiek ta sytuacja będzie miała finał, bez względu na być albo nie być brzeskiego oddziału ginekologiczno-położniczego, zabrakło chęci rozmowy z położnymi, zabrakło ludzkich odruchów, poszanowania pracy oraz praw tych kobiet, które w większości przepracowały ponad 30 lat w tym zawodzie i choćby z tego względu należy im się ogromny szacunek. Mam nadzieję, że to tylko skłoni nas wszystkich do jeszcze większego i świadomego docenienia personelu medycznego.

 

Już po publikacji poniższego listu skierowaliśmy do rzeczniczki prasowej SPZOZ w Brzesku e-mail z prośbą o stanowisko Szpitala w tej sprawie.

Rzecznik prasowy SP ZOZ w Brzesku Monika Mikołajek-Burek poinformowała nas w wiadomości zwrotnej:

Bardzo trudno jest szpitalowi odnieść się do aspektów poruszonych w przywołanym liście. Szpital nie będzie zajmował oficjalnego stanowiska w tej sprawie oraz komentował czy odnosił się do treści listu. Jednak zapewniam, iż informacje w nim zawarte zostaną sprawdzone i przeanalizowane, nie pozostając bez reakcji.

 

IB / list otwarty

blank

Podobne artykuły

2 Comments

  1. Ucieczka na urlop? Na bezprawne L4??? Jakim prawem ktoś może tak napisać?- to wiąże się z konsekwencjami prawnymi! I co to za słowo UCIECZKA??? W momencie podania informacji o zawieszeniu pracy Oddziału Gin-Poł na 7-14 dni osoba pełniąca obowiązki Oddziałowej poinformowała nas o zaistniałej sytuacji. Większość z nas zdecydowała o wykorzystaniu urlopu wypoczynkowego. Te osoby, które miały podstawy (a nie bezpodstawnie!)- ze względu na swój stan zdrowia poszły na zwolnienie lekarskie. Z całego personelu tylko 2 położne z po. Oddziałową nie poszły na urlop i przydzielone zostały do pracy na Oddział Chirurgiczny – ich sprawa! Wszystkie jesteśmy dorosłe i każda z nas podejmowała decyzję samodzielnie! Owszem, była informacja od Związków Zawodowych, że położna zgodnie z Ustawą o zawodzie Pielęgniarki i Położnej nie może pracować na innych oddziałach poza Gin- Poł- ale to już był problem naszych przełożonych i koleżanek, które podjęły taką pracę. Żadna z położnych nie wywierała presji na koleżankach! Wręcz przeciwnie! Kontaktowałyśmy się ze sobą, próbowałyśmy znaleźć jakieś rozwiązanie, spotykałyśmy się w swoich domach, wspólnie podpisywaliśmy pisma do Dyrekcji Szpitala i innych instytucji, szukając rozwiązania-oczywiście razem z tymi położnymi, które nie przerwały pracy! . Nie wiem, co motywowało Położną do napisania takiego listu! Do tej pory tworzyłyśmy zgraną grupę zawodową. Wspierałyśmy się nawzajem w naszej pracy, w sytuacjach stresujących razem starałyśmy się rozwiązać problem! Nawet, jak czasami nie zgadzałyśmy się w kwestiach zawodowych, to zawsze dochodziło do kompromisu między nami. Wobec powyższego pisanie o ostracyzmie w stosunku do tych położnych i robienie z pozostałych tchórzy uciekających z pola walki, a zarazem nie doceniających naszych bohaterek jest dużym nadużyciem i bardzo, bardzo krzywdzące dla pozostałych położnych!!! Z poważaniem! Położna Renata

Back to top button