ADV
FelietonyWiadomości
Trending

Może to zabrzmi sentymentalnie, ale w Brzesku bije część mojego serca

Rozmawiamy z Józefem Gawronem, wicemarszałkiem województwa małopolskiego

Dobiega końca kadencja zarządu naszego województwa. Dość specyficzna. Przyszło się mierzyć z pandemią, kilkaset kilometrów od nas toczy się wojna, z powodu kolizji terminów wyborczych doszło do przedłużenia kadencji samorządów. Czy te czynniki miały wpływ na pracę zarządu?

Na pewno w jakimś sensie tak. Ale nie na tyle, żeby zakłóciło to w jakikolwiek sposób harmonię czy dynamikę pracy zarządu województwa. Cele, które sobie postawiliśmy są sukcesywnie realizowane. My nie pracujemy z dnia na dzień. Mamy długofalową strategię rozwoju województwa i trzeba też przewidywać różnen nieprzewidziane okoliczności. A że w ostatnim czasie nastąpiła ich kumulacja? Trudno. Najważniejsze, że udało nam się z nimi poradzić. Trzeba, jak w życiu, zawsze patrzeć do przodu.

Według zasady: „Co nas nie zabije, to nas wzmocni”?

Również, a może nawet i przede wszystkim.

Stara zasada mówi: „Myśl globalnie, działaj lokalnie” Popatrzmy na region brzeski. Na ile zmienił się on przez ostatnie pięć lat z okładem?

Zacznijmy od jednej sprawy. Jako zarząd województwa patrzymy integralnie na całą Małopolskę i dbamy o jej zrównoważony rozwój. Region brzeski jest bez wątpienia bardzo ważnym ośrodkiem na mapie naszego województwa. To istotny ośrodek przemysłowy, miejsce atrakcyjne dla inwestorów. To miejsce, w którym mieszkają i działają bardzo kreatywni ludzie. I tę kreatywność trzeba wspierać. Na różne sposoby. Ale z drugiej strony trzeba też zwracać uwagę na potrzeby mniejszych społeczności, nawet sołectw. Dlatego bardzo duży nacisk stawiamy na współpracę z samorządami. Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że każdy dobry projekt, który wymagał finansowej pomocy ze strony Województwa takową otrzymał.

Jest jakaś flagowa inwestycja w naszym powiecie, która będzie takim wyróżnikiem po dobiegającej końca kadencji?

Jest ich kilka. Na pewno będzie to rozbudowa łącznika autostradowego w Brzesku, dzięki któremu udało się wyprowadzić ruch samochodów ciężarowych z miasta. To także ewidentnie wpłynęło na poprawę bezpieczeństwa.

Ta inwestycja ma ciąg dalszy…

Tak. Widać postępujące prace przy obwodnicy południowej Brzeska. Ta droga to także część nowej „sądeczanki”. Ale akurat dla mieszkańców miejscowości Rudy-Rysie najważniejsza jest kontynuacja budowy łącznika autostrady A4 w Brzesku w kierunku północnym do drogi 768, koszt ponad 100 mln zł. Nowy odcinek trasy rozpocznie się od ronda w miejscowości Bucze i ominie Rudy Rysie, wyprowadzi ruch samochodów ciężarowych, o co prosili od dawna mieszkańcy wsi i interweniował radny powiatowy Krzysztof Przepiórka. I doczekali się. W tym roku wykonawca rozpocznie realizację inwestycji. To także mnie cieszy.

Oprócz łącznika A4 – są inne ważne dla powiatu brzeskiego inwestycje drogowe?

Do jesieni tego roku ma być zrealizowana długo wyczekiwana przez mieszkańców południowa obwodnica Szczurowej. To olbrzymie przedsięwzięcie, którego kosztorys opiewa na 59 milionów złotych. Zarząd województwa dołożył się do niego kwotą 23,6 miliona złotych. Zostało ono rozpoczęte w listopadzie 2022 roku. Ale przygotowania trwały o wiele dłużej. Trzeba było wcześniej wykupić działki, uzyskać liczne pozwolenia. To praca, której nie widać, która może nie jest atrakcyjna medialnie, ale niezbędna. Dla przypomnienia, ramach tej inwestycji powstanie blisko 4,5 kilometra drogi, w tym dwa ronda i dwa skrzyżowania skanalizowane. Powstaną też przepusty i przejścia dla zwierząt. Celowo zwracam uwagę na inwestycje drogowe, bo te będą służyły przez wiele lat, niezależnie od tego, kto będzie rządził. Będą służyły mieszkańcom.

To także sprawa lepszego skomunikowania regionu brzeskiego.

Bez wątpienia tak. Tu zwrócę uwagę na dwie kwestie, jeśli poruszamy kwestię komunikacji. Sprawa pierwsza to rozbudowa i modernizacja sieci kolejowej. Codziennie na teren naszego województwa wyjeżdża średnio 443 pociągi. Niemała ich część przejeżdża przez teren powiatu brzeskiego w kierunku Krakowa czy Tarnowa. Ludzie jeżdżą do pracy, załatwiają sprawy urzędowe czy mają zaplanowane wizyty lekarskie. Z roku na rok tę formę podróżowania wybiera coraz więcej osób. Proste porównanie. W 2014 roku przewieźliśmy niewiele ponad siedem milionów pasażerów. W 2022 natomiast prawie szesnaście i pół miliona. Warto więc inwestować w nowoczesny i wygodny tabor. Jeszcze jedno porównanie. We wspomnianym 2014 roku z Brzeska do Krakowa jechaliśmy 80 minut. Teraz ponad pół godziny krócej…

Tak, ale do Brzeska też trzeba dojechać z mniejszych miejscowości.

I to druga sprawa, którą chciałem poruszyć. Myślę o Małopolskich Liniach Dowozowych. To nasz ostatni pomysł, który nabiera rumieńców i – nomen omen – rozpędu. Chodzi o skomunikowanie z pociągami uruchamianymi przez Koleje Małopolskie ale także o możliwie krótki czas przejazdu akceptowalny dla codziennego pasażera; przystosowanie do potrzeb osób niepełnosprawnych. Ważne także jest zapewnienie cykliczności, umożliwiając dojazd i powrót o różnych godzinach w ciągu dnia. W regionie brzeskim taką flagową trasą dojazdową jest ta, która prowadzi z Wietrzychowic przez Borzęcin czy Szczurową do stacji kolejowej w Brzesku. Z tej formy transportu korzysta coraz więcej osób, co świadczy o tym, że realizacja tej idei była potrzebna. Potwierdzili mi to pasażerowie, gdy sam odbyłem podróż linią A5. A z kolei mieszkańcy Iwkowej mogą dojechać na dworzec PKP w Bochni.

Ale sprawy, o których rozmawiamy oznaczają nie tylko, że region brzeski jest bliżej świata, ale że łatwiej jest dojechać tam choćby z Krakowa. Na przykład na weekend. Bo okolice są bardzo urokliwe.

Bez wątpienia tak. I rozwój turystyki może być impulsem do rozwoju tej części Małopolski. Na pewno każdy słyszał o zamku w Dębnie, który jest częścią Muzeum Ziemi Tarnowskiej. Słynne na cały kraj jest doroczny turniej rycerski o warkocz Tarłównej. Polecam odwiedzić ten zabytek jak najszybciej, bo szykujemy się do prac remontowych i obiekt może być w części niedostępny dla zwiedzających. Zabezpieczyliśmy już pieniądze na ten cel. Na obowiązkowej liście globtrotera musi się znaleźć baszta w Czchowie, która niedawno została pieczołowicie odrestaurowana A jeśli już będziemy w Czchowie to warto przejechać kilka kilometrów, by wejść na wieżę widokową w Iwkowej. Rozciągająca się z niej panorama zapiera dech w piersiach. Na północy z kolei to Wiślna Trasa Rowerowa ciągnąca się od Drwini do Szczucina. A na deser, pyszna regionalna kuchnia.

Dobrze. Wiadomo, że lubi Pan kuchnię a pańskim popisowym daniem jest sernik. To jakie potrawy regionalne z terenu Ziemi Brzeskiej smakują Panu najbardziej?

Jest ich kilka. Bardzo lubię susorkę iwkowską, czyli wędzone śliwki, ciekawe smaki mają kotne kluski z Dębna – to rodzaj pyzy. Co jeszcze? O, placek grzybowy robiony w okolicach Borzęcina, miejscowości będącej rajem dla grzybiarzy. Bardzo podchodzi mi też zupa karpielowa, która jest hitem Porąbki Spytkowskiej. Mówiąc najkrócej, region brzeski jest piękny i smaczny.

Sentymenty się w Panu odzywają…

Czy to tylko sentymenty? Na pewno w Brzesku zostawiłem dużo serca. Przez siedem lat byłem zastępcą dyrektora szpitala w Brzesku. Moją szefową byłą późniejsza wiceminister zdrowia poseł Józefa Szczurek-Żelazko. Bardzo miło wspominam ten czas. Udało nam się zrobić bardzo wiele dobrego. Zresztą, nasza współpraca trwa dalej. Ważny jest lobbing dla naszej brzeskiej ziemi. Tak na poziomie samorządu wojewódzkiego, jak i parlamentu. Dowody? Proszę bardzo. W kwestii szpitala, skoro przy służbie zdrowia jesteśmy. To odnowione oddziały, nowa aparatura rentgenowska, zakup karetek i sprzętu. I dowód numer dwa. Nasz brzeski szpital znajduje się w pierwszej setce lecznic w Polsce. To o czymś świadczy. Rankingi nie kłamią.

I flagowy okręt, czyli ortopedia i zespół pana doktora Jakuba Florka.

Tak, oczywiście i pionierskie operacje, które odbijają się echem w całym kraju. Ale słowa szacunku należą się wszystkim lekarzom, pielęgniarkom, salowym, pracownikom administracji. To dzięki nim szpital funkcjonuje jak zdrowy i mocny organizm. Bardzo się cieszę, gdy możemy – jako zarząd województwa – dorzucić swoją cegiełkę do jego rozwoju.

Wiadomo, że budżet – nawet tak duży, jaki jest w gestii zarządu województwa – nie jest z gumy. Jak podzielić pieniądze, żeby zadowolić jak największą społeczność?

Oczywiście, musimy trzymać się ram finansowych. Jak dzielić? Sprawiedliwie, można najkrócej odpowiedzieć. Trzeba rozeznać, jakie są największe potrzeby w danych gminach czy nawet w sołectwach. Dla kogoś ważne będzie np. skanalizowanie wsi. I słusznie, bo żyjemy w XXI wieku.

Inwestycje w uporządkowanie gospodarki ściekowej mogły liczyć na dofinasowanie?

Mogły i gminy otrzymały. Chociażby dofinansowanie projektów na wodociągowanie wsi i rozbudowę kanalizacji sanitarnych: np. ok. 4 mln zł na Rozbudowę sieci wodociągowej w gminie Borzęcin i Czchów, prawie 700 tys. zł na projekt Budowy przydomowych oczyszczalni ścieków na obszarze gminy Szczurowa czy Budowa kanalizacji sanitarnej w gminach: Czchów, Dębno, Brzesko. To tylko niektóre. W sumie przez cztery lata na poprawę stanu środowiska i budowę sieci wodno-kanalizacyjnych przeznaczyliśmy ponad 317 milionów złotych.

Mówimy o bardzo dużych kwotach. Ale niekiedy potrzeba dużo mniejszego wsparcia, które pchną gminę do przodu i będą dumą dla poszczególnych miejscowości.

Tak. I tu pierwsza myśl, jaka mi przychodzi to piękny kompleks kulturalno-sportowy w Gnojniku. Kosztował on niemało, bo 12 milionów złotych. Ale naprawdę prezentuje się imponująco. A jeśli doliczymy pieniądze na mniejsze działania, jak odnawianie kapliczek, dbałość o zabytki sakralne, to uzbiera się całkiem poważna kwota. Bardzo się cieszę, że z pieniędzy pozostających w gestii zarządu odnowione zostaną kościółki w Biesiadkach czy wspomnianym Gnojniku. Ale idźmy dalej. Wspominałem, że nasz region stoi lokalnymi smakami. To zasługa Kół Gospodyń Wiejskich, które też wspieramy w miarę możliwości. Panie nie tylko wspaniale gotują, ale także spełniają ważną rolę wychowawczą i edukacyjną dla młodego pokolenia. Takie inicjatywy warto wspierać, bo tu chodzi o naszą lokalną tożsamość. Warto też nie żałować pieniędzy dla lokalnych zespołów regionalnych. Z tych powodów, o których przed chwilą wspomniałem, ale też dlatego, że bezcenną sprawą jest zobaczyć radość zespołu folklorystycznego, który dzięki pieniądzom z zarządu otrzymał nowe stroje czy instrumenty. Bo, jak mawiają, życie składa się z małych radości. Powiem na koniec bardzo osobiście. Bardzo się cieszę i jestem dumny, że mogę pomóc regionowi brzeskiemu, w którym, powtórzę, jest część mojego serca.

IB

Podobne artykuły

Back to top button