ADV
FelietonyWiadomości

Największą wartością są ludzie…

Rozmowa z Ryszardem Ostrowskim - dyrektorem Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Brzesku

W tym roku Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika obchodzi 110 rocznicę założenia. Niestety, świętowanie jubileuszu szkoły uniemożliwiła nam pandemia koronawirusa. My jednak nie poddajemy się tak łatwo. Przeprowadziliśmy wywiad z dyrektorem naszego liceum, Panem Ryszardem Ostrowskim, aby przybliżyć realia obejmowania tego stanowiska, porozmawiać o szkole z innego punktu widzenia niż sprawdziany i zadania domowe. Warto pomyśleć o historii tego miejsca, o osobach, które pozostawiły tu część swojego życia, aby budować lepszą przyszłość.

Milena Kuta:

Nasze liceum w tym roku obchodzi 110 rocznicę powstania – czy w dziejach szkoły były jakieś wydarzenia, które skłoniły Pana do objęcie posady dyrektora? Czy uważa Pan, że powinniśmy kontynuować tradycję szkoły, czy też powinniśmy się skupić na tym, co jest teraz?

Dyrektor Ryszard Ostrowski: Historię i tradycję szkoły poznaję stopniowo i niejako „przy okazji” realizacji bieżących zadań. Z tradycji zawsze należy czerpać. Nie można się odcinać od korzeni, ale nie można też żyć tylko tym, co było. Należy to twórczo rozwijać, dodawać coś od siebie. Jak kiedyś mądrze napisał Adam Asnyk – „każda epoka ma swe własne cele”. Żyjemy w czasach, dla których nie znajdziemy nigdzie w historii żadnych analogii. To my teraz szukamy nowych rozwiązań, nowych wzorców zachowań. To bardzo trudne a jednocześnie fascynujące. Musimy się skupić na chwili obecnej, bo ten czas może nam bezpowrotnie uciec. Musimy sobie uświadomić, że tworzymy zupełnie nową historię i pamiętać, aby „nie deptać przeszłości ołtarzy”, docenić to, co zrobili przed nami i dla nas – inni. Powinniśmy mądrze i odpowiedzialnie żyć – tak, żeby przyszłe pokolenia nie musiały się za nas wstydzić.

Wiktoria Kutek:

W 2020r. roku nasza szkoła odzyskała autonomię – jak Pan ocenia tę zmianę? Czy uważa Pan, że powrót po 18 latach do samodzielnego funkcjonowania szkoły może wpłynąć na jej rozwój, renomę i większe zainteresowanie absolwentów szkól podstawowych?

Nie chcę oceniać pomysłu włączenia liceum do zespołu szkół czy rozwiązania go, tak jak nie chcę oceniać np. tworzenia czy likwidacji gimnazjów. To były decyzje odgórne, związane z przemianami ustrojowymi. Kiedyś upatrywano wielkich korzyści w organizowaniu szkół zbiorczych, zespołów itp. Wywierano olbrzymią presję na samorządy, wprowadzano reformy systemowe, które nie zostawiały wielkiego pola manewru organom prowadzącym czy dyrektorom szkół. Abstrahując od tej kwestii – mogę wyrazić swoje zdanie na temat autonomii szkół. Uważam, że w każdej sytuacji lepszym rozwiązaniem jest samodzielność szkoły. Brak wyrazistej tożsamości powoduje, że szkoła staje się nijaka. Podobna do setek innych. Jej uczniowie nie mogą się niczym wyróżnić, bo to co robią, czym żyją – jest takie samo w setkach innych szkół. Różnica między typowymi szkołami, a szkołą posiadającą pełną autonomię jest taka, jak między tysiącami reprodukcji portretu Mony Lisy, a jej oryginałem zdeponowanym w Luwrze. Kiedy go oglądamy – to jest przeżycie, wiemy, że obcujemy z wielką sztuką, nie z powielonym i zwielokrotnionym jej obrazem. Zdążyłem się zorientować, że znakomita część środowiska lokalnego, nauczycieli i uczniów wiąże olbrzymie nadzieje z powrotem do samodzielności naszego liceum. Ja również na tym oparłem swoją koncepcję pracy, jednak autonomia szkoły nie jest „dana raz na zawsze”, trzeba ją mądrze i skutecznie budować każdego dnia. Zabiegać, by nie wyblakła, by nie pokrył jej kurz codzienności – wtedy będzie wartością dostrzeganą i docenianą przez wszystkich.

Karol Kubala:

Objął Pan stanowiska dyrektora w bardzo trudnym okresie. Jakie są Pana pierwsze obserwacje i przemyślenia dotyczące szkoły, która musi funkcjonować w warunkach pandemii? Jakie wyzwania stawia taka sytuacja przed dyrektorem placówki?

To prawda. Kiedy przekonano mnie do podjęcia tego wyzwania – nie było mowy o pandemii. Po wygraniu konkursu i dopełnieniu wszystkich formalności związanych z zatrudnieniem, moja koncepcja zderzyła się z twardą rzeczywistością. Trzeba było stawić czoło ograniczeniom wynikającym z pandemii, brakom kadrowym, problemom wynikającym z rozdzielenia szkół. Priorytetem stało się uruchomienie szkoły i zorganizowanie sprawnego jej funkcjonowania w realiach pandemii. Ambitne zamiary musiały poczekać, co nie znaczy, że zostały zapomniane. Mimo wielu trudności udało się wystartować i dzięki profesjonalizmowi i zaangażowaniu wielu ludzi – funkcjonujemy, a nawet osiągamy sukcesy. Chciałbym podkreślić, że największą wartością są właśnie ludzie. Spotkałem się z bardzo życzliwym przyjęciem, z pomocą, zrozumieniem i chęcią współpracy. To oni nie pozwolili mi utonąć w morzu biurokracji. Dzięki wspaniałym ludziom (nauczycielom, pracownikom, uczniom i rodzicom) nie zniechęciłem się i znajduję siłę do pracy. Największą trudnością jest brak codziennego kontaktu. Relacje budujemy w kontakcie bezpośrednim. Ważny jest każdy gest, grymas, błysk w oku. Jako nauczyciel oczekuję twarzy, a nie awatara, interakcji, a nie emotikonu. Nauczanie zdalne, czy prowadzenie zebrania on-line, nigdy nie zastąpi spotkania twarzą w twarz. Musimy się jednak odnaleźć w tych realiach i poszukać najbardziej efektywnych rozwiązań. Cieszę się, że mam do dyspozycji profesjonalny i ambitny zespół nauczycieli, którzy chcą współpracować w tworzeniu nowego oblicza liceum. Są wśród nich doświadczeni pedagodzy, z uznanym dorobkiem, ale jest też spora grupa młodych, pełnych zapału i pomysłów nauczycieli. Mamy troskliwych i chętnych do pomocy rodziców. Inteligentnych i kulturalnych uczniów, którzy w znakomitej większości są świadomi tego, po co przyszli do tej szkoły i co chcą osiągnąć w przyszłości. Mamy grono pracowników administracyjno-obsługowych, którzy robią wszystko, aby zapewnić jak najlepsze warunki pracy i nauki. Można śmiało powiedzieć, że żyją szkołą. Co dla mnie bardzo ważne – mamy odczuwalne, nie tylko deklaratywne, wsparcie organu prowadzącego, co przekłada się na inwestycje poczynione w pierwszym półroczu, a które będą procentować w kolejnych latach. Pracy sprzyja także bardzo dobra atmosfera wśród dyrektorów szkół działających w powiecie. Zawsze służą radą i pomocą, czuję się jakbym od dawna był członkiem tego zespołu. To pomaga.

Milena Kuta:

Jaki model liceum chciałby Pan zaproponować nam – uczniom? Czym miałoby się ono wyróżniać spośród innych placówek? Jakich uczniów szkół podstawowych chciałby Pan zaprosić do podjęcia nauki w naszym liceum?

Dla potrzeb konkursu opracowałem koncepcję pracy szkoły, w której uwzględniłem moją – nazwijmy to – „wizję szkoły”. Nie jest to jednak żaden przepis na szkołę, który wszyscy powinni karnie realizować. To są raczej zasady, którymi chciałbym się kierować przy zespołowym tworzeniu nowego wizerunku liceum. Tego „odnowionego wizerunku” oczekuje środowisko lokalne. Musimy sprostać tym oczekiwaniom i wierzę, że nam się to uda, choć czasy są wyjątkowo trudne. Spróbujemy jednak trudności przekształcić w atuty. Lockdown uświadomił nam wszystkim, jak bardzo ważne są relacje między ludźmi, jak wyniszczająco działa na psychikę brak bezpośredniego kontaktu. Paradoksalnie – okazało się, że uczniowie, którzy nie lubili szkoły – zaczęli do niej tęsknić. Chcielibyśmy, żeby ten stan utrzymał się także po zniesieniu wszystkich ograniczeń. Żeby uczniowie równie chętnie chcieli przychodzić do szkoły i w pełni wykorzystać kontakt z nauczycielami. Marzy mi się, żeby uczniowie nie tylko nabywali „czystą wiedzę” z różnych dyscyplin naukowych, ale wszechstronnie rozwijali swoją osobowość, zainteresowania, szlifowali posiadane talenty. Z analizy losów absolwentów wynika, że w ciągu 110 lat istnienia szkołę ukończyło wielu wybitnych naukowców, artystów, lekarzy, nauczycieli, przedsiębiorców, polityków, a także całe rzesze świetnych specjalistów w swoich zawodach. Od początku kadencji – przy załatwianiu spraw szkolnych – niemal codziennie spotykam osoby, które z dumą przyznają, że kiedyś byli uczniami naszego liceum. Wielu z nich wróciło tu jako nauczyciele czy pracownicy administracji. Chcą też dołożyć swoją cegiełkę do budowy nowej tożsamości szkoły. Z rozmów z nimi czy zapisanych wspomnień wynika, że każdy z sentymentem odnosi się do czasów szkolnych, choć pamiętają nie tylko miłe chwile. Naszą misją powinno być stworzenie takiej szkoły, która będzie uskrzydlać – nie odcinając się od korzeni. Szkoły, która nauczy, że nawet najtrudniejsze sprawy można rozwiązywać bez wyniszczających konfliktów, rozumnie, z poszanowaniem poglądów i życzliwością dla innych. Szkoły, w której każdy – kto naprawdę będzie chciał być częścią tej wspólnoty – będzie mógł się wszechstronnie rozwijać, na miarę swoich potrzeb i możliwości.

Wiktoria Kutek:

Jest Pan humanistą o wielu artystycznych zainteresowaniach i zdolnościach. Kim Pan bardziej lubi być – dyrektorem, poetą czy malarzem?

Bardzo pochlebia mi to określenie, choć jest użyte „mocno na wyrost”. Humanizm renesansowy wypracował wzorzec „człowieka renesansu”, który swoją kreatywność rozwijał w wielu różnych dziedzinach, osiągając w ten sposób pełnię człowieczeństwa. Nikt z nas nie jest w stanie dziś być ekspertem we wszystkich dziedzinach, choć niektórym trudno się do tego przyznać. Wiedza dzisiejsza – nawet w porównaniu z epoką renesansu – jest po prostu wielokrotnie bardziej rozległa. Natomiast warto mieć ogólną orientację w różnych dziedzinach, a rozległą wiedzę w swojej specjalizacji. Warto mieć zainteresowania, hobby, zamiłowania, bo to świadczy o wrażliwości człowieka. Jeśli chodzi o mnie, to rzeczywiście, mam dość szerokie zainteresowania, a nawet wykształcenie. Kończyłem szkoły i studia techniczne, humanistyczne, artystyczne. Mam kwalifikacje do nauczania języka polskiego, informatyki, sztuki (plastyki/muzyki), a nawet przedsiębiorczości. Lubię malować, choć wieczny brak czasu mocno mi to ogranicza, podobnie jak twórczość literacką. A czy bardziej lubię być dyrektorem czy poetą lub malarzem? Cóż – mądrzy ludzie mówią, a ja za nimi powtarzam, że „dyrektorem się bywa”, a zawsze jest się człowiekiem. Powinniśmy o tym pamiętać, kształtować w sobie najlepsze cechy, budować pozytywne relacje z ludźmi, starać się ich zrozumieć, zaakceptować, poznawać świat i cieszyć się nim. W myśl słów Terencjusza, które stały się później jednym z haseł renesansu: „Człowiekiem jestem i nic co ludzkie, nie jest mi obce”.

Wywiad przeprowadzili uczniowie klasy 2AO o profilu biologiczno-chemicznym: Milena Kuta, Wiktoria Kutek oraz Karol Kubala pod okiem Pani Bernadety Styczeń.

W ramach obchodów 110 rocznicy powstania Liceum, chcieliśmy spojrzeć na naszą szkołę nieco inaczej, porozmawiać o niej. Pomimo zdalnego nauczania, pandemii i wielu ograniczeń, warto łączyć się i wspólnie działać, spoglądać nie tylko w przyszłość, ale też w przeszłość.

Dziękujemy za przeczytanie tekstu i życzymy wszystkim, abyście nigdy nie bali się sięgać gwiazd….

IB

Podobne artykuły

Back to top button