ADV
FelietonyWiadomości

Rozmawiamy z Józefem Gawronem, wicemarszałkiem województwa małopolskiego

Co łączy Iwkową z Londynem? „Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie”. Czyli o tym, jak dobrze wydaliśmy 55 milionów złotych

Co za czasy… Wszystkim wszędzie się śpieszy.

To prawda. Doba zdecydowanie powinna mieć więcej niż 24 godziny. Ale skoro natury nie zmienimy i ziemia się nie skurczy, warto ułatwiać sobie życie. I efektywnie planować swój czas. Szczególnie, gdy przychodzi nam się przemieszczać, by załatwić swoje sprawy poza miejscem zamieszkania i pojechać z małej miejscowości choćby do Tarnowa czy Krakowa.

Dziś prawie każdy ma samochód, więc problem wydaje się być rozwiązany.

Z tymi samochodami lekko bym polemizował. Zaryzykujmy jazdę po Krakowie Tarnowie czy Nowym Sączu w godzinach szczytu. To istny horror. Ba, powiem więcej, spróbujmy wjechać do centrum miasta. Tu słowo „cierpliwość” nabiera wyjątkowego znaczenia.

Ale korki to problem globalny.

Owszem. dlatego popatrzmy, jak sobie z tym radzą gdzie indziej. Chodzi mi o ideę Park&Ride czy Bike&Ride. Mówiąc najkrócej, chodzi o parkingi zlokalizowane w pobliżu peryferyjnych przystanków. Są one przeznaczone dla osób korzystających z publicznego transportu zbiorowego. Kierowcy pozostawiają swoje pojazdy w wyznaczonych miejscach, przesiadają się do pociągów czy autobusów i w ten sposób kontynuują drogę do centrum miasta. Pomysł narodził w latach 60. ubiegłego wieku w Wielkiej Brytanii. Ale choć przyjęło się, że stacje P&R stawia się na obrzeżach miast, to na przykład Czesi postanowili stawiać takie obiekty w pobliżu niektórych stacji metra i stacji kolejowych.

Tylko, że ja nie mieszkam w Londynie ale w Tarnowie. A moi znajomi w Gnojniku…

Tarnów? Proszę bardzo. Kwotą ponad 17 milionów złotych wsparliśmy budowę dwóch parkingów Park&Ride i tyle samo Bike&Ride. I to w atrakcyjnej lokalizacji, bo w pobliżu dworca PKP. Wszak wielu mieszkańców Tarnowa pracuje czy uczy się w Krakowie. Dodatkowo dwa węzły przesiadkowe. W ten sposób przybyło prawie sto nowych miejsc parkingowych dla samochodów i rowerów. Z kolei wspomniany Gnojnik otrzymał dofinansowanie na budynek P&R oraz B&R prawie dwa miliony złotych, powstało 130 miejsc parkingowych. Ale popatrzmy globalnie, na cały nasz subregion tarnowski. Za czasów kadencji obecnego zarządu powstało 21 nowych obiektów P&R z 714 miejscami do parkowania. Znaczna część w małych miejscowościach przy liniach kolejowych, jak np. w Biadolinach Szlacheckich w gminie Dębno. Pomyśleliśmy o wydzieleniu też specjalnych miejsc dla niepełnosprawnych. Do tego dziesięć węzłów przesiadkowych.

Ile to wszystko kosztowało?

W samym regionie tarnowskim – tu mówię o mieście Tarnów i powiatach: tarnowskim, dąbrowskim, brzeskim oraz bocheńskim – wspomniane inwestycje pochłonęły prawie 55 milionów złotych. W skali Małopolski to zdecydowanie wyższa kwota.

Pomysł się przyjął?

Przyjmuje się coraz lepiej, bo mieszkańcy dostrzegają jego zalety. Pamiętajmy o jednym. Idea P&R czy B&R wpisuje się w dużo większy projekt, jakim jest kwestia jak najlepszego skomunikowania Małopolski. Zobaczmy na przykładzie. Ktoś chce się dostać z Iwkowej do Londynu. Proszę bardzo. W Iwkowej wsiada w autobus Małopolskich Linii Dowozowych, którym dojeżdża pod same perony bocheńskiego dworca PKP. Ewentualnie jedzie swoim autem, które zostawia na tamtejszym P&R, który powstał kosztem 7 milionów złotych. Przesiada się na pociąg Kolei Małopolskich, za pół godziny jest w Krakowie na dworcu głównym. Potem wybiera kolejny pociąg, który co kwadrans odjeżdża na Balice. Wysiada przy terminalu Kraków Airport. Następnie wsiada w samolot i po kolejnych dwóch godzinach z okładem spaceruje po Oxford Street. A jazda wyłącznie samochodem? Korki, coraz droższe paliwo, szukanie miejsca na parking, nerwy, że coś się może po drodze stać. Wybór jest prosty.

Pamięta Pan film Barei „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz”?

Z tym kultowym tekstem? „Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie. Wstaję rano, za piętnaście trzecia. Latem to już widno. Za piętnaście trzecia jestem ogolony, bo golę się wieczorem, śniadanie jadam na kolację, więc tylko wstaję i wychodzę?” Oczywiście (śmiech).
„Do PKS mam pięć kilometry. O czwartej za piętnaście jest PKS”.

„I zdanżasz Pan?”

„Nie, ale i tak mam dobrze, bo jest przepełniony i nie zatrzymuje się. Przystanek idę do mleczarni, to jest godzinka. Potem szybko wiozą mnie do Szymanowa. Mleko, wiesz pan, ma najszybszy transport, inaczej się zsiada. W Szymanowie zsiadam, znoszę bańki i łapię EKD. Na Ochocie w elektryczny, do Stadionu. A potem to mam już z górki, bo tak: 119, przesiadka w trzynastkę, przesiadka w 345 i jestem w domu. To znaczy w robocie. I jest za piętnaście siódma. To jeszcze mam kwadrans. To jeszcze sobie obiad jem w bufecie. To po fajrancie już nie muszę zostawać, żeby jeść, tylko prosto do domu i góra 22.50 jestem z powrotem. Golę się, jem śniadanie i idę spać” (śmiech).
Całe szczęście, że to już za nami… Teraz jest zgoła odwrotnie. U nas w Małopolsce na pewno. Proszę zobaczyć, jak wiele się zmieniło przez ostatnie pięć lat.

Bike&Ride. Czym się to je?

Od co najmniej kilku lat rower staje się coraz popularniejszym środkiem transportu. Wszędzie można nim dojechać, omija się nim zatłoczone trakty, można go niemal wszędzie zostawić, że o korzyściach zdrowotnych z tego rodzaju przemieszczania się nie wspomnę. W ciągu ostatniego pięciolecia powstało 23 obiekty B&R wyposażonych w 414 stanowisk. Do tego doliczmy zakup 170 rowerów miejskich z 16 stacjami umożliwiających ich wynajem. Ale z B&R bardzo często korzystają mieszkańcy wiosek, którzy w ten sposób dojeżdżają do miejsc, w których zostawiają swój jednoślad i dalej kontynuują swoją podróż do większych ośrodków Małopolskimi Liniami Dowozowymi czy Kolejami Małopolskimi, udając się choćby do pracy czy w celu załatwienia swoich spraw. B&R są zadaszone, wygodne. Trzeba tylko zabezpieczyć swój pojazd przed złodziejami. Patrząc, jak ta idea rozwija się w takich krajach, jak Holandia, Szwajcaria czy nawet Stany Zjednoczone, myślę, że w tej kwestii w kolejnej kadencji będziemy musieli jeszcze więcej robić odnośnie tej kwestii.

A Pan często korzysta z P&R czy B&R?

Zdecydowanie częściej z Park&Ride. Szczególnie, gdy jadę coś załatwić w Krakowie czy na rodzinne spotkanie albo zakupy z żoną. Kraków jest miastem dość zakorkowanym i korzystając z komunikacji publicznej jestem spokojniejszy o to, że zawsze punktualnie dotrę na miejsce. A co rowerów? Tak, ale jeśli wiem, że jakiś B&R jest usytuowany w miejscu atrakcyjnym turystycznie. Rowerem jeżdżę najczęściej „dla zdrowotności”. Co i Państwu serdecznie polecam. Jak również korzystanie z usług naszych Małopolskich Linii Dowozowych czy Kolei Małopolskich. Jest odwrotnie niż u Barei. Bo taniej, szybciej, bezpieczniej i bardziej ekologicznie.

IB

Podobne artykuły

Back to top button